Córka Przeciwieństw

poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział IX "Kim jesteś? "

                      Z dedykacją dla Clary Di Angelo
                                                 Szalonej Cherry
                                                 Radosnej:*
                                                 Kathy Catelyn


                        Zbliżała się już północ. Z czerwonymi, podkrążonymi oczami zmierzałam w stronę kuchni. Słyszałam mój jeszcze niewyrównany oddech i pojękiwanie z oddali. Zacisnęłam powieki. Nie chciałam o tym pamiętać, to było . . . głupie, żałosne. . . ja. . . ja mogłam go zabić!!!. . .Doczłapałam do kuchni, po 5 minutach intensywnych poszukiwań wszystkiego co nadawało się do jedzenia, miałam przed sobą: chipsy, żelki, chińszczyznę, kilka owoców, pizzę, popcorn do mikrofali, babeczki, kisiel, płatki, mleko, kawę, szarlotkę, lody, kanapki z indykiem, tony czekolady i cukierków. Usmażyłam frytki, zrobiłam tosty i gofry. Tak właśnie rozpoczęłam moją ucztę. . .

                       Na stole zostały dwa kawałki pizzy i żelki. Nie czułam już głodu,ale nie byłam też najedzona do syta. Umywszy zęby, poszłam do pomieszczenia, gdzie leżał On.W progu zauważyłam, że nie był w najlepszej kondycji, ale wyglądał lepiej. Poczułam ukłucie w sercu, może nie powinnam tam wchodzić? Biłam się z myślami, dopóki nie napotkałam zimnego spojrzenia mojej przyjaciółki.

                       Wtedy przed oczami zobaczyłam moją dłoń dotykającą czyjegoś ramienia . . . nie, to nie była moja dłoń, to była Ann dotykająca mojego barku. Zobaczyłam samą siebie kilka godzin wcześniej. . . . Brutalnie zepchnęłam jej delikatne palce i na koniec warknęłam: "spierdalaj". Te przekleństwo odbiło się echem w mojej głowie.. . Wróciłam do rzeczywistości, Ann przeszywała mnie morderczym wzrokiem tak, że chciałam zapaść się pod ziemię. Jednak stawiłam czoła i wpatrywałam się w nią stanowczo. Po kilku chwilach odwróciła wzrok, a po jej policzku spłynęła pojedyncza łza, której nie otarła. To była dla mnie kara. . . Jej łzy. . . Czułam jak mój żołądek podchodzi do gardła, a wnętrzności mi się skręcają. Przełknęłam głośno ślinę, ale zachowałam kamienną twarz. Jak mogłam zrobić to własnej przyjaciółce ?!  Jak ?!

             Wyszłam z namiotu ,aby zaczerpnąć powietrza. Chciałam wszystko chłodno przemyśleć. Chciałam być twarda, nieugięta; czarownica nie potrzebuje przyjaciół, miłości. . . nikogo(!). Wmawiałam to sobie sekunda po sekundzie, ale mój mózg tego nie akceptował. To nie była prawda ! Każdy kogoś potrzebuje! Nawet ja. . . Po raz setny przypominałam sobie całe zdarzenie z przed kilku godzin. . . ale za każdym razem nie wiedziałam od kiedy wszystko zaczęło się psuć. Tak dużo się wydarzyło w ciągu jednego dnia. Rano walczyłam z gigantem i uratowałam Syna Hadesa, potem otrzymałam wiadomość oraz prezent od Malificent, następnie chciałam im to oznajmić i wszystko się zaczęło. . . Właśnie! Dostałam księgę oraz wynalazek Dedala, który miał zatrzymać Rzymian. O bogowie! Rzymianie! Oni zaraz tu będą! W mojej dłoni zmaterializowały się spiżowe kule, dokładnie 20. Skupiłam się na Ann i przekazałam wiadomość. Miałam nadzieję, że zdąży. Za pomocą magii teleportowałam kule do córki Apolla, a miecz wysłałam do mojego pokoju. Zamierzałam grać na czas. Wiedziałam dokładnie, że Rzymianie nienawidzą magii, wręcz się jej boją.

               Usłyszałam szmer. Cała zesztywniałam. Moim planem była improwizacja, gra na czas. Okazało się, że to tylko wiatr. Rozluźniłam się, ale cieszenie się tym uczuciem nie było mi dane. Jakaś dłoń zasłoniła mi usta i chwilę potem leżałam na ziemi bezbronna. Brutalnie odwrócono mnie w stronę atakujących.
- Kim jesteś i co tu robisz ?- zapytał wysoki brunet
- Mam tu obóz, ślepy jesteś ?! - otrzymał w odpowiedzi
Modliłam się  w duchu żeby Ann zaczęła ich unieruchamiać kulami. Uścisk rozluźnił się na tyle, że mogłam wstać. Jednak każdy mój ruch był lustrowany przez sporą grupkę nastolatków uzbrojonych po zęby.
- Kim jesteś i jak się nazywasz? - powtórzył pytanie chłopak. Nie zamierzałam kłamać.
- Lola Jackson. Córka Posejdona oraz wiedźma- powiedziałam mu to prosto w oczy.

KONIEC !!! Nie mam weny :( Te oto wypociny pisałam przez tydzień ! Dziękuję za komentarze pod ostatnim rozdziałem :D Następny rozdział postaram się dodać w weekend :)