Córka Przeciwieństw

piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział X " Rozejm ? "

                 


                                                    Z DEDYKIEM DLA RADOSNEJ :*




                      Zwinęliśmy nasz obóz i ruszyliśmy w drogę. Ciągle próbowałam wymyślić jak przekonamy tych wszystkich półbogów na Long Island do rozejmu. Mieliśmy Atenę Partenos, byłą Pretorkę Rzymian, pokręconego Syna Hadesa, najmilszą i najbardziej przyjacielską dziewczynę na Ziemi- Anę; oraz mnie- półboga i wiedźmę razem. Tak dziwny skład nie wróży nic dobrego. Ach i jeszcze William; Rzymianin, przywódca oddziału, który zaatakował nas zeszłej nocy wraz ze swoimi kompanami.
- To już niedaleko- powiedział, lekko zdyszany- Za tym wzgórzem jest Obóz Herosów.
Wszyscy się zatrzymaliśmy.
-Gotowi? - zapytałam.Wszyscy kiwnęli głowami. Wyjęłam Atenę Partenos z kieszeni i zwiększyłam ją do normalnych rozmiarów. Posąg bogini był od nas 8-krotnie większy i bił tak potężną energią, że rzymianie na pewno wiedzą o naszej obecności. Zgodnie z planem stanęliśmy w szyku bojowym, otaczając rzeźbę. Ana napięła łuk, Reyna, Will i jego towarzysze wyciągnęli miecze. Nico stał przed Ateną będąc przygotowany na użycie swoich mrocznych mocy. Ja stanęłam na czele. Nie wyciągnęłam żadnej broni. Posłałam moim towarzyszom nieme pytanie: " Na 100% gotowi ? ". Znowu kiwnięcie głowami. Wzięłam głęboki oddech. . . i teleportowałam nas .. .
                   Otworzyłam oczy. Wszyscy staliśmy na środku pola bitwy. Po lewej i po prawej stronie stali herosi, od ich zbrój odbijały się promienie słońca. Legiony Rzymian zaczęły poruszać się niespokojnie, a półbogowie greccy szemrali między sobą. Zza szeregów wyszła dobrze zbudowana dziewczyna w pełnej zbroi:
- Kim i po kogo stronie jesteście ?
- Jesteśmy z ofertą pokojową.- oznajmiłam- Jeżeli pozwolicie rozstawię namiot do obrad.
-Jaką mamy pewność, że nie jesteście za Obozem Jupiter?
-Nie macie żadnej, ale chyba wszyscy muszą zaryzykować. A poza tym mamy starożytną Atenę Partenos w ramach zawarcia pokoju.- próbowałam zachować zimną krew.
- Co robi z wami William i jego podwładni?- Zapytał jakiś chłopak ze strony Rzymian
-Przemyśleliśmy wszystko i wybraliśmy najlepszą opcję ze wszystkich, nie chcemy wojny pomiędzy półbogami. . . Oferta rozejmu jest najlepszym rozwiązaniem.- Przejął pałeczkę William
- ZDRAJCA !!!- ktoś krzyknął.
- ZDRAJCA, ZDRAJCA, ZDRAJCA !!! - legiony zaczęły skandować
- Ale wy nic nie rozumiecie. . .- zaczął mówić William, ale jego głos nie miał szans przebić się przez krzyk 200 nastolatków.  Nic nie szło po naszej myśli. Dłonie zacisnęłam w pięści, były mokre od potu. . . Wzięłam kilka głębokich wdechów, spojrzałam na swoich towarzyszów, potem na Greków i Rzymian. Zdenerwowałam się, a te uczucie przerodziło się w gniew. Obóz Jupiter ciągle krzyczał. Grecy poruszyli się niespokojnie. Ostatni głęboki oddech. . . :
- CIIIIISZAAA !!!!!!!- wrzasnęłam z całych sił, a mój głos był wielokrotnie wzmożony przez magię.
Usłyszałam trzask szyb. Na polanie zaległa głucha cisza . . . Nikt nie odważył się odezwać. . . Wiele oczu było utkwionych we mnie.
- Jak już wspominałam jesteśmy z ofertą pokojową- podjęłam ponowną próbę przekonania półbogów- Nazywam się Lola Jackson i jestem córką Posejdona.- Przez tłum nastolatków przetoczyły się ciche szmery.
- Siostra Jacksona?- usłyszałam pojedyncze pytanie, wszyscy zaczęli szemrać, zadawać nieme pytania, patrzeć na mnie jako wybawienie, wroga, podejrzenie. . .
- Udowodnij! -krzyknął ktoś
Uśmiechnęłam się. Uwielbiam wyzwania, te akurat było banalne, ale to zawsze coś. Postanowiłam podrażnić się z "publicznością":
- Nie muszę niczego udowadniać. Jestem tu tylko po to, aby zawrzeć rozejm pomiędzy oba bardzo ważnymi Obozami.
- Udowodnij, że jesteś półbogiem, córką Posejdona! -krzyknęła dziewczyna ze strony Greków
- Neptuna! - powiedział chłopak ze strony Rzymu
- Jeżeli zgodzicie się na negocjacje pokojowe na naszych zasadach, mogę zaprezentować moje moce.
Na polanie zaległa cisza. Potem, cisza przerodziła się w szmery, a szmery w otwarte negocjacje. Odwróciłam się w stronę moich towarzyszów. Ann była skupiona na twarzach rozmawiających półbogów. William uśmiechnął się do mnie, uniosłam kąciki ust lekko do góry. Popatrzyłam w jego oczy chcąc odczytać jego przeszłość. Zobaczyłam małe dziecko wychowane przez rodziców, a później oddane w służbę. W legionie IV zasłynął dzięki bohaterskim czynom w bitwach. Uzyskał stopień dowódcy Legionu. . . Dopiero teraz zauważyłam, że on też patrzy mi w oczy, ale nie tak jak ja, patrzył na mnie jako wyzwanie, jako kogoś więcej, niż on jest dla mnie. Przecież mógł pomyśleć, że ja patrzę tak na niego, bo odwzajemniam uczucia. . . . Odwróciłam wzrok, nie chciałam się z nikim związywać. Nie w tej sytuacji.
                  W tłumie Greków zobaczyłam centaura z kołczanem i strzałami na plecach, dziewczyna, która stała naprzeciwko niego, zacięcie do niego mówiła wskazując na Atenę Partenos i na mnie. Pół-człowiek pół-koń, spojrzał mi prosto w oczy jakby chciał mnie przejrzeć na wylot, jednak zablokowałam to spojrzenie i zgromiłam go wzrokiem. Centaur potrząsnął zadem i zaczął iść w moim kierunku, nastolatka, która ciągle mówiła do pół-konia zrobiła zirytowaną minę, ale pobiegła za nim. Obróciłam się w stronę nadchodzących. 50 metrów . . . 30 . . . 10, 9 . .5, 4, 3, 2 :
- Lola Jackson ?- zapytał
- Owszem. Z kim mam przyjemność ?- odpowiedziałam wyciągając dłoń do centaura
- Chejron.
- Syn Kronosa ?- zapytałam z ciekawości
- Tak- odparł- bogowie mają dla ciebie zadanie młoda damo, możemy o tym porozmawiać ?
-Nie w tej chwili. Czy jesteście skłonni zawrzeć rozejm ?
-Tak - wtrąciła dziewczyna, a następnie zadała nieme pytanie Centaurowi- Ale nie ze względu na jakieś durne pokazy fontann z wody, chcemy. . . nie ważne jesteśmy za pokojem .
- Dobrze, dziękuję, ta rzeźba jest dla was, w ramach prezentu- powiedziałam oficjalnym tonem
Odwróciłam się w stronę Rzymian:
- Czy ktokolwiek z was rozważa rozmowy pokojowe ?
Z szeregu wyszło 4 nastolatków w zbrojach:
- Możemy rozmawiać o pokoju, zobaczymy jakie będziemy mieli korzyści.
Głośno wypuściłam powietrze z płuc. Ucieszyłam się, ale starałam się zachować niewzruszoną twarz.
Gestem ręki przywołałam Chejrona i dziewczynę, która z nim  była. Gdy wszyscy się zbliżyli zaczęłam omawiać plan w jaki sposób miałyby odbywać się rozmowy pokojowe:
- Rozmowy będzie prowadzić Ann- wskazałam dłonią na blondynkę- oraz ja. Za chwilkę rozstawię namiot do obrad. Wejdą tak osoby wybrane przez ogólną społeczność, po każdej ze stron musi być 8 uczestników. Zakaz wstępu dla każdego rodzaju potworów i sługusów Gai. Zgadzacie się na takie warunki?
Wszyscy zgodnie kiwali głowami. Dzięki bogom.
- Jak długo zajmie rozstawianie namiotu? - zapytała jedna z Obozu Jupiter
-Ach zapomniałabym wspomnieć, mam nadzieję, że to w niczym nie przeszkadza. Jestem czarownicą.
-Kim?- zapytała jedna z półbogiń
-Czarownicą.- uśmiechnęłam się lekko
-Hahaha, zabawne, a teraz bierzmy się za rozstawianie tego namiotu.- Powiedział Rzymianin
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Niedowiarek? To mu udowodnię.
- Jak masz na imię, kochany ?- zaczęłam tworzyć iluzję wokół niego; chłopak widział wszystko w jak najlepszym porządku. Ziemia na miejscu, jego koledzy tak samo, a w rzeczywistości powoli wzbijaliśmy się w powietrze.
-Caleb.
Zaczęłam machać rzęsami, wypięłam biust do przodu.
-Zatem nie wierzysz, że istotnie jestem czarownicą ?
- Nie - odpowiedział
-A masz lęk wysokości, mój miły? - Caleb zrobił dziwną minę i spojrzał na swoje stopy. W tym samym momencie usunęłam iluzję. Nastolatek pisnął jak malutka dziewczynka, zaczął machać nogami w powietrzu. Znajdowaliśmy się 20 metrów nad ziemią. Herosi wydawali się o wiele mniejsi, niż w rzeczywistości. -A teraz wierzysz ?
-Tak! -powiedział głosem o wiele wyższym niż powinien. Uśmiechnęłam się szeroko. - Opuść mnie na dół!
-Skoro tak bardzo chcesz . . . - teatralnie pstryknęłam palcami, a Caleb zaczął spadać z zawrotną prędkością. Gdy znalazł się metr nad ziemią, zatrzymałam jego ciało w powietrzu i powoli opuściłam na ziemię. Sama teleportowałam się na dół. Teraz już chyba wszyscy wierzyli. Podałam dłoń dla Caleba ,ale nie przyjął jej. W sumie nie dziwię mu się, musiał się okropnie przerazić. Złapałam go za rękę i podniosłam z ziemi. Przesłałam w jego ciał mały magiczny impuls, który usunął objawy strachu i roztrzęsienia. Chłopak popatrzył mi prosto w oczy.
-Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać- powiedziałam, choć nie wiem czy to powinno właśnie tal zabrzmieć. Odwróciłam się na pięcie do reszty.
- Il e zajmie wam wyłonienie 8 uczestników obrad? -zapytałam, a oni patrzyli na mnie jak na jakieś cudo. Dziewczyna, stojąca koło Chejrona otrząsnęła się z otumanienia :
- Nam wystarczy 15 minut
- Nam też - powiedział jakiś Rzymianin
-A więc za 15 minut w namiocie- ustaliłam
Każda z grup rozeszła się w swoją stronę, a ja zaczęłam rozstawiać namiot.






Tadadadam!!!!! Jest nowy rozdział jej!!!!! Hu planuję wartką zmianę akcji, ale bez spojlerów :D
Nie wiem kiedy pojawi sie następny rozdiał, ale kiedyś na pewno to nastąpi xD
Ten rozdiał powstał dzięki Radosnej :D więc dla niej jest dedyk. . . Jak myślicie co stanie się z Lolą i Aną ??? może podrzucicie mi jakieś fajne pomysły :D
Pozdro
~LoLa