Córka Przeciwieństw

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział XI " Komu w drogę. . . "



                             

                    Z dedykacją dla wszystkich, którzy czekali na ten rozdział :D






                   Wszyscy uczestnicy obrad usiedli wokół okrągłego stołu. Zajęłam jedno z wolnych miejsc, a wszystkie oczy skierowane były prosto na mnie. Niepewnie uniosłam kąciki ust do góry i zaczęłam:
-Zapewne każdy z was wie dokładnie kim jestem, nieprawdaż?- Utwierdziły mnie w tym "przewiercające" moją duszę spojrzenia obecnych.- Jednak ja nie wiem niczego o was. Moglibyście się przedstawić oraz powiedzieć czyim dzieckiem jesteście? -Nieznaczne kiwnięcie głowami.-  Zacznijmy od osób siedzących po prawej stronie stołu.- Powiedziałam wskazując dłonią na dobrze zbudowaną dziewczynę o ciemnych włosach.
- Claris LaRu. Córka boga wojny-Aresa - powiedziała z dumą. Kiwnęłam głową pozwalając jej usiąść.
- Conor Hood syn Hermesa- powiedział chłopak o figlarnym spojrzeniu i zdradzieckim uśmiechu. . .  czułam, że nie da się go nie lubić.
- Travis Hood również syn Hermesa- teatralnie ukłonił się drugi półbóg, nieskazitelnie podobny do poprzedniego. Mieli w sobie te zabawne części boga podróżników.
                  Następnie przedstawiła się córka Afrodyty, syn Ateny, syn Apolla-Will jeśli dobrze zapamiętałam, córka Heatke- Nike oraz centaur Chejron; znałam go z wielu opowieści, które usłyszałam na Olimpie, określany był mianem najlepszego "trenera" herosów.
-Zatem przejdźmy do Obozu Jupiter. - powiedziałam. Pierwszy zaczął syn Apollina Caleb, który padł ofiarą mojej magii:
- Obóz Podzielił się na 2 grupy: ci którzy chcą walczyć przeciw Grekom oraz ci który mają dość walki i sprzymierzania się z kreaturami Tartaru, czy sprzeciwienia się rządom Oktawiana.
-Rozumiem cię doskonale.- z powagą skinęłam głową. Po przedstawieniu reszty obradujących Rzymian przedstawiłam wszystkim naszą stronę: Anne, Williama, Reyne oraz Nico. Chciałam przejść do głównego wątku naszych obrad, jednak Chejron mi przeszkodził:
- Przepraszam, ale muszę z tobą pomówić panno Jackson.- zwróciłam niepewnie głowę w jego stronę; nie chciałam przerywać obrad.
- Czy ta sprawa nie może poczekać? - zapytałam
- Nie.- powiedział stanowczo. Próbowałam odczytać coś w jego oczach, jednak nic nie zdradzały.
- Czy mogłabym prosić o krótką przerwę?- zapytałam wszystkich zebranych. Odpowiedziały mi skinienia głów.- Zatem zapraszam na zewnątrz- gestem pokazałam centaurowi kierunek, w który miał się udać.
                   Gdy znaleźliśmy się poza miejscem obrad, Chejrron spojrzał na mnie nieufnie i przez chwilę czułam się niezręcznie, zastanawiałam się o co może mu chodzić. . . Rzuciłam okiem na jego mleczno-białe końskie tułowie,  i zaczęłam się zastanawiać, jak by to było pojeździć na jego grzbiecie. Z moich irracjonalnych marzeń wyrwał mnie głęboki głos centaura:
- Rada Olipijska zdecydowała powierzyć ci bardzo ważną misję. Musisz przeszkolić Wielką siódemkę w dziedzinie magii, jednakże nie weźmiesz udziału w decydującym starciu. Córka Apolla Ann pozostanie na miejscy do czasu rozwiązania sporu. Ty masz godzinę na wyruszenie w . . .
- Chwila, chwila-to mnie powoli przerastało-. . . po pierwsze ja niczego nie muszę- wypaliłam- a po drugie co się stanie z tą misją?! - powiedziałam podniesionym głosem wskazując ręką w stronę obrad.
-O to nie musisz się martwić, ty nigdy nie należałaś do tej misji, to Córka Apolla miała zaprowadzić pokój, od początku byłaś potrzebna w Grecji,to był tylko pretekst do ściągnięcia cię tu Córko Posejdona- powiedział, a w jego oczach zobaczyłam zaciekawienie- wyruszasz za godzinę, syn Iris przygotuje ci pegaza- wypowiedziawszy ostatnie słowa odwrócił się do mnie zadem.
                   Przez parę chwil biłam się z własnymi myślami. Mój umysł podpowiadał mi, że to Ann złagodzi spór zgodnie z planem . Tylko po co miałabym "trenować" Wielką Siódemkę ?! Nie potrafię zbyt dobrze walczyć bronią, zwykle polegam na mojej magii- to chyba atut.  Jestem czarownicą; w tej sytuacji to zaleta. Czy mam coś do stracenia? Nie jestem pewna. Podjęłam decyzję. . .
- Dobra! Zgadzam się! - krzyknęłam do oddalającego się centaura- Ale nie jest mi potrzebny pegaz- zaczęłam biec w stronę Chejrona.
- W takim razie jak zamierzasz dotrzeć na Morze Śródziemne ?- zapytał z dezaprobatą w głosie.
- Teleportuję się tam- powiedziałam logicznie. W tamtej chwili myślałam, że jego gałki oczne wystrzelą w kosmos lub coś w podobnym stylu, jednak jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. To, muszę przyznać, było godne pochwały.
-Zgoda, więc ruszasz od zaraz- odpowiedział ze zrozumieniem
-Mogę poprosić o chociaż pół godziny? - zapytałam. Kiwnął głową i odszedł w stronę namiotu obrad.                    Na ziemi zauważyłam kamień idealnie gładki, mieszczący się w dłoni. Skupiłam się na nim i zaczęłam rzucać na niego zaklęcie; czułam jak przez opuszki moich palców ucieka magia-uwielbiam to uczucie. Czar był stosunkowo prosty, więc nie zajął mi wiele czasu.Następnie ruszyłam za Chejronem, układając sobie w głowie co powinnam powiedzieć do zebranych.
- Spokojnie... uda mi się -  mruknęłam sama do siebie i pewnym krokiem weszłam do pomieszczenia,  w którym prowadzone były obrady- Przepraszam, że przeszkadzam, aczkolwiek muszę coś oznajmić- powiedziałam tak, aby mój głos przebił się przez głosy półbogów. Osiągnęłam zamierzony efekt, wszyscy zebrani spojrzeli na mnie:
- Bogowie powierzyli mi ważną misję. . . w  związku z tym nie będę mogła prowadzić obrad; zastąpi mnie Córka Apolla: Ann. Zarządzam piętnastominutową przerwę.- powiedziałam stanowczym głosem, a herosi powoli zaczęli zmierzać do wyjścia. W pomieszczeniu zostali tylko: William, Reyna, Nico i Ann.
- Co to ma do cholery znaczyć ?!-podniesionym głosem zapytała Córka Apolla
- To co przed chwilą powiedziałam- odparłam- wyruszam na misję za kilkanaście minut.
- Chcesz mnie teraz zostawić ?! - ciągle wkurzona półbogini próbowała zabić mnie wzrokiem.
- To nie zależało ode mnie! -kłamałam; ostatnio co raz częściej ją okłamuję i czuję się z tym coraz gorzej. - Przepraszam, nie chciałam, żeby tak wyszło- powiedziałam przyciszonym głosem. Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, a z twarzy mojej przyjaciółki znikał grymas gniewu. Chwilę później przytuliła mnie:
- Przepraszam nie chciałam, tak zareagować- odsunęła się ode mnie- tak właściwie to na czym polega ta misja?
-Muszę przeszkolić Wielką Siódemkę w dziedzinie magi- Wszyscy moi znajomi wytrzeszczyli oczy z niedowierzania; . . .znów zapadła niezręczna chwila ciszy. . .
- Gratuluję- wypalił William i . . . przytulił mnie . . . to był najlepszy przytulas w moim życiu.Tak bardzo różnił się od przyjacielskiego przytulenia mnie przez Ann. On miał takie silne ramiona . . . i . . . był taki ciepły, pachniał czymś takim, co kojarzyło mi się z marzeniami. . . Na początku moje ciało stało sparaliżowane, ale po chwili też go przytuliłam, a później szybko się od niego odsunęłam. Czułam, że moje policzki płoną, a wszyscy do o koła patrzą to na mnie to na Williama. Chcąc zmienić temat, przypomniałam sobie o kamieniu, który ciągle trzymałam w dłoni. :
- To dla ciebie- powiedziałam podając go mojej zielonookiej przyjaciółce
-Kamień? - zapytała naiwnie, a przecież dokładnie wiedziała, że to co jej daję nigdy nie jest tym na co wygląda.
- Taaa. . .  to kamień, który otworzy portal do miejsca, w którym będę aktualnie się znjdować.
- Ale czadowe. . . - usłyszałam jak zwykle niezbyt inteligentny komentarz Nic'a.
- Jak go aktywować? -zapytała Ann
- Musisz nakreślić krąg na ziemi, pamiętaj im większy krąg tym większy portal.- instruowałam.
Blondwłosa dziewczyna ze zrozumieniem kiwnęła głową.
- No to . . . do zobaczenia! - powiedziałam i przytuliłam Córkę Apolla, następnie skierowałam się w stronę moich rzeczy zostawionych w drugiej części namiotu.
Nie miałam ich zbyt wiele, tylko torba na ramię, miecz i pierścionek, który już znajdował się na moim palcu; zapomniałam jedynie dodać iż torba była zaczarowana tzn. "bez dna". Zawieszając torbę na ramię poczułam, że czegoś zapomniałam . . . ale o co chodzi ? ? ? Chwila zawieszenia systemu . . . Wiem! Księga od mamy! Tylko gdzie ona się zapodziała? Rzuciłam okiem na całe pomieszczenie, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. Jednak, dla czarownicy nie jest to problemem; rozłożyłam dłonie,zamknęłam oczy, skupiłam się na księdze i wypowiedziałam odpowiednią formułę; gdy otworzyłam oczy w rękach trzymałam opasły, stary tom. Schowałam go do torby i czym prędzej pobiegłam na zewnątrz. Gdy znalazłam się na otwartym terenie, zobaczyłam przepiękny widok.
                       Słońce chowało się za linią niekończącej się wody, a ostatnie promienie oświetlały cały Obóz Herosów. Woda przybrała lekko różowy kolor. To był cudowny widok. Gdzieś głęboko w sobie postanowiłam, że te wspomnienie zostanie ze mną na zawsze. Gdy napawałam się przepięknym widokiem, ktoś do mnie podszedł; To był Nico. . .
-Przepiękny widok -zaczęłam
-Mam prośbę . . .- nie ma co jest do bólu szczery- mogłabyś stworzyć dla mnie jeszcze jeden taki kamień?
-Dlaczego miałabym to zrobić?- zapytałam
-Dlatego . . .- zbliżył się do mnie, objął w tali, zbliżył swoją twarz do mojej i . . . pocałował mnie. Moje serce biło jak szalone. Nie wiele nad tym myśląc oddałam pocałunek. Poczułam, że kocham jego czarną czuprynę i magnetyczne oczy, ale coś we mnie trąbiło na alarm. Wysunęłam się z objęć Syna Hadesa.
- Coś nie tak? - zapytał.
Moje serce ciągle chciało wyrwać się z mojej klatki piersiowej, jednak w głowie działo się już zupełnie coś innego. Nie mogłam poukładać moich uczuć, z jednej strony chciałam żeby ten pocałunek trwał wieczność z drugiej zaś nie chciałam dać się wykorzystać. Zdołałam jedynie sklecić:
- Ja... tak nie mogę . . . - rozejrzałam się do o koła w celu znalezienia kamienia . . . jest! Podniosłam go i szybko zaczarowałam. Podałam go Nic'u :
- Działa tylko raz- ostrzegłam i teleportowałam się w ustronne miejsce, którym okazało się przytulne wnętrze pokoju; po chwili ujrzałam Chejrona stojącego tuż obok mnie.
-Jestem gotowa- zameldowałam. Ale tak naprawdę wcale nie byłam gotowa.
-Tu masz dokładne pomiary aktualnego miejsca pobytu Wielkiej Siódemki- podał mi kartkę, na której napisane były 2 cyfry- długość i szerokość geograficzna. A więc,witaj przygodo, żegnaj Obozie. Położyłam dłoń na cyfrach, zamknęłam oczy i teleportowałam się . . .





Tadadadam! I oto jest! Rozdział XI ! Dopiero w lipcu, ale jest! Nawet nie wiecie jak bardzo jestem z siebie dumna :) Jak wam się podoba ten rozdział? Czekam na wasze opinie w komentarzach !

~LoLa
& Obóz Pół-krwi (https://www.facebook.com/dzieci.pol.krwi?fref=ts )