Córka Przeciwieństw

piątek, 5 lutego 2016

Rozdział XX " O czym rozmawiacie? Oh, nie krępujcie się wiem, że o mojej seksowności. "

- . . . . Przysięgnij na Styks.

                  Leo wahał się przez moment, ale spojrzał mi w oczy i powiedział:

- Nie powiem nikomu o twoim planie, dopóki go nie ukończysz; przysięgam na Styks. - W oddali można było usłyszeć grzmot, umowa została zawarta; zebrałam się w sobie i zaczęłam opowiadać:

- Aby Gaja mogła się przebudzić potrzebna jest krew dwójki półbogów. To ja zamierzam ją dostarczyć- przerwałam na chwilę, aby spojrzeć na Syna Hefajstosa.

- Zamierzasz nas zdradzić?!- powiedział z niedowierzaniem w głosie.

- Musisz mi uwierzyć, nie zamierzam tego robić! - odparłam podniesionym głosem -  we krwi mojej i Ann będzie eliksir, który sprawi, że Gaja najpierw się obudzi, a potem łatwo zaśnie. To powinno dać wam jakieś szanse na wygraną. Jasne, jesteście najpotężniejszymi herosami na Ziemi, jednak w walce z tak potężną istotą; to nie wystarczy. Dla Ann dodam trochę mojej krwi, co sprawi, że ja przyjmę wszystkie jej rany na siebie - mówiąc czułam rosnącą gulę w gardle. Zapadła niezręczna cisza. - Leo.. ale to nie koniec; zamierzam podać każdemu z was to, co Córce Apolla. Będzie bezpieczni, dopóki moje serce będzie biło, a później zdani tylko na siebie.

            Syn Hefajstosa milczał przez długi czas, wydawało mi się, że trwa to wieki. Już nie miałam ochoty płakać, chciałam być twarda jak głaz.

- Nie mów, że zamierzasz ... umrzeć  - powiedział szeptem- za osoby, których nawet dobrze nie znasz.

            Patrzyłam prosto w jego brązowe oczy. Tak, to była niezbyt racjonalna decyzja, ale ja wiedziałam co chcę zrobić.

- Ty też chcesz się poświęcić- powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Ale ja zmartwychwstanę!!!- prawie krzyknął- to jest różnica!

- I co z tego, że ty przeżyjesz? Jeśli umrze Percy, Piper, Jason, a Gaja wygra? Będziesz żył w strachu i modlił się o szybką śmierć?  Ach, zapomniałabym, nie miałbyś się do kogo modlić, bo bogowie zostaną zniszczeni! - odparowałam.

-  Nie chcę cię zabić swoimi ranami!- powiedział jak do małego dziecka, które chce włożyć mokre paluszki do gniazdka z prądem.

- Zrobisz to,- powiedziałam dobitnie- jeśli nie ze swojej woli, to cię zmuszę. Nie zamierzam marnować swojego życia, jeżeli tego nie wypijesz. - Odniosłam zwycięstwo. Zapadło długie milczenie, jednak Leo zaczynał patrzeć na mnie z nienawiścią.

- Wyjdź stąd- powiedział z odrazą. Zamurowało mnie, nie wiedziałam co mam zrobić.- Wyjdź stąd- powtórzył.

            Nogi, bez udziału mojej woli poniosły mnie ku drzwiom. Z całej siły zatrzasnęłam drzwi- nie wierzyłam, że usłyszę słowa, które tak ranią, z ust "przyjaciela". Myślałam: "zrozumie, pocieszy, powie, że to dobra decyzja" jak bardzo się myliłam ... Czułam jak zaczynają mnie piec powieki, ale nie chciałam płakać. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę pokoju Percy'ego, czułam, jak zaczyna wrzeć we mnie gniew. Gdy byłam na miejscu, głośno zapukałam w drzwi kajuty brata.

- To ty Lola?- zapytał, otwierając drzwi- Myślałem, że ktoś strzela z armaty- zażartował. Kiedy zauważył brak uśmiechu, zapytał- Coś się stało?

- Nie, nic- posłałam mu wymuszony uśmiech, miałam nadzieję, że nie wyszedł zbyt sztucznie.- Moglibyśmy potrenować?- zapytałam z nadzieją.

- Dasz mi 15 minut? Urządziłem sobie krótką drzemkę- powiedział z uśmiechem. W tamtym momencie zorientowałam się, że jego włosy były w nieładzie, a na sobie nie miał koszulki.

- Pewnie, czekam na pokładzie- powiedziałam wskazując ręką na schody prowadzące na zewnątrz. Dopiero teraz zauważyłam, że zaciskam pięści. Kiedy wyprostowałam palce moje kłykcie były białe, a paznokciami przebiłam skórę, która już się leczyła.

               Gdy słońce przyjemnie muskało moją twarz, zaczęłam myśleć nad tym, jak długo nie spałam. Tak, to było bardzo "filozoficzne" rozmyślanie, według moich obliczeń nie zmrużyłam oka już  ok. 36 godzin. Wiem, to na pewno nie jest rekord świata, jednak dziwne było to, że nie odczuwałam zmęczenia. Podeszłam do barierki i spojrzałam w dół. Znajdowaliśmy się na wysokości 100 metrów. Po chwili zastanowienia zaczęłam wchodzić na balustradę. Balansowałam swoim ciałem w przód i w tył, w przód i w tył, . . .  zamierzałam wskoczyć do morza, które odbijało promienie słoneczne, tam w dali.

- Jak często miewasz myśli samobójcze? - zapytała widocznie rozbawiona Piper.

- Wiesz, że to mnie nie zabije- siliłam się na neutralny ton.

- Chętnie bym się o tym przekonała- powiedziała obracając w dłoniach swój sztylet. Po chwili milczenia z moich ust wyrwało się pytanie:

- Dlaczego mnie nienawidzisz?- Córka Afrodyty zaśmiała się ukazując swoje białe, równe zęby.

- Oh, "nienawidzić" to takie mocne słowo. Po prostu za tobą nie przepadam.

- Czy raczyłabyś mi powiedzieć dlaczego?- rządne mordu oczy McLearn świdrowały moją duszę.

- Naprawdę się nie domyślasz?- zapytała z przekorą- oczywiście chodzi o Jasona. Widzę jak na niego patrzysz, kiedy z nim trenujesz- posłała mi znaczące spojrzenie. Muszę jej to przyznać, zaskoczyła mnie. Zeskoczyłam z barierki i podeszłam do niej.

- Piper, ja nawet nie myślałam, że ja i Jason ... Nie, nie, nie ja nie zabieram cudzych chłopaków- zaprotestowałam.

- Myślisz, że możesz zamydlić mi oczy? Nie jestem taka jak reszta załogi.- Przytknęła sztylet do mojego serca - nie ufam ci, wiedźmo.

- Nikt cię nie zmusza, żebyś  mi wierzyła McLearn, ale gdybym chciała odbić twojego chłopaka, zrobiłabym to inaczej. Wiem o tobie coś, czego innym nie powiedziałaś i wykorzystałabym to bez wahania.. -  czubek ostrza wbił się mocniej w moją skórę.

- Co takiego wiesz? Ja nic nie ukrywam- zaprotestowała.

- Oprócz tego, że twój ojciec to słynna gwiazda- odparowałam- nie wiem, po co to ukrywać.

- Grozisz mi, że powiesz reszcie?- Zaśmiałam się.

- Po co miałabym to robić? Nie jestem twoim wrogiem Córko Afrodyty- szybkim ruchem dłoni zablokowałam łokieć dziewczyny i wykręciłam nadgarstek. Złapałam upadający sztylet, a następnie podałam go właścicielce.- Ja ci jeszcze nie grożę Piper, ale nie chcesz wejść mi w drogę. -powiedziałam cicho.

                  W tym samym momencie na pokład wszedł mój bart.

- O czym rozmawiacie? Oh, nie krępujcie się wiem, że o mojej seksowności. -zażartował.

- Chciałbyś- uśmiechnęłam się szelmowsko- Myślę, że już wszystko sobie wyjaśniłyśmy - puściłam do niej oczko.

- Pewnie- posłała mi wymuszony uśmiech i ruszyła do swojej kajuty.

- Zaczynamy?? - zwróciłam się do Percy'ego.

- Jasne- wyjął długopis, który zamienił się w spiżowy miecz Orkan, w mojej dłoni pojawił się miecz, dar od bogów- Trzymaj gardę- zwrócił mi uwagę brat. Uśmiechnęłam się i przyjęłam poprawną postawę. Zapowiadało się męczące popołudnie...

............................................................................................


                   Cieszyłam się, że już się wykąpałam. Trening był wyczerpujący, ciągłe powtarzanie: "Postawa, wyprostuj się, nie tak trzyma się broń, to nie jest zabawne ... ". Uśmiechnęłam się sama do siebie, zamierzałam korzystać z życia, choć tak niewiele czasu mi pozostało.  Nie zauważyłam kiedy weszłam do kajuty i chwyciłam opasłą Księgę. W moich myślach był totalny chaos, jednak te pytanie zaczynało mnie dręczyć:

Co się dzieje z czarownicą po śmierci???

_______________________________________________________________

I to chyba tyle ;)
 Bez przedłużania...
~LoLa
&
Obóz Pół-Krwi (https://www.facebook.com/dzieci.pol.krwi/?fref=ts) 




         

             

9 komentarzy:

  1. Fajny. Podoba mi się Percy w Twoim opowiadaniu. Chciała bym częściej o nim czytać
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo wof wof!!! Czekam na mor, mor, mor!!! To się robi coraz ciekawsze! Xdd Kiedy następny? Nie mogę się doczekać!
    Weny i pozdro!
    #Vega

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się dodać w ten piątek !!!
      Zaczynam dopiero ferie:)
      ~LoLa

      Usuń
  3. Coraz ciekawiej!!!
    Nie mogę się doczekać dalszego ciągu!!!
    Podoba mi się ta główna bohaterka.
    Czekam na next!
    A i tak przy okazji zapraszam na mojego bloga o tematyce HP.
    Pozdrawiam i życzę MNÓSTWO weny,
    Ariss
    z
    http://taniec-z-wrogiem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Zajrzę na pewno !!!
      Jeśli możesz opisz swojego bloga w zakładce SPAM
      ~LoLa

      Usuń
  4. Witaj
    Na twoje opowiadanie natknęłam się niedawno, i naprawdę szkoda że nie wcześniej. Po pierwsze uwielbiam opowiadania w klimacie mitologii... a co nie pasuje do tego lepiej jak blogi których akcja rozgrywa się w świecie Percy'ego. Twoje opowiadanie od razu przypadło mi do gustu, masz dobry styl pisania, który błyskawicznie wpada w oko, dzięki czemu czytanie rozdziałów ani trochę się nie dłuży. Oczywiście największe brawa za główną bohaterkę, naprawdę świetny pomysł.
    Także już dłużej nie będę zanudzać, życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz co odnoszę wrażenie, że ten rozdział też już czytałam. Mam takie Déjà vu jakby Chronos czy Morfeusz zabrali mnie do innego świata.
    Hera ? Nie mogę na nią wszystko zgonić, prawda ?
    Rozdział cudowny.
    Persiak. Do pełni szczęścia brakuje mi Annabeth, ale nie można mieć wszystkiego.
    Twoje tytuły mnie rozwalają.

    Cała magia zaklęta w powieściach!

    OdpowiedzUsuń